Przez
pewien czas właściciele 16-letniego Bastera (imię zostało
zmienione) zmagali się z jego chorobą. Kilka razy dziennie
przyjeżdżali do lecznicy w której przebywał. Wyprowadzali na
spacery, przywozili lekkie domowe jedzonko - rosół i kurczaka z
ryżem. Stale karmiąc się nadzieją na wspólny powrót do domu.
Rachunek za leczenie rósł, ale w tych dniach było to najmniej
ważne. Oddaliby wszystko byle tylko jeszcze chwilę przedłużyć
życie swojego przyjaciela. Baster jednak, pomimo tych wszystkich
starań, z dnia na dzień stawał się coraz słabszy. Nie jadł,
codziennie na nowo przygotowywanych posiłków. W ostatnich dniach
przestał nawet machać ogonem na widok właścicieli. Po pewnym
czasie postanowili zabrać go do domu. Na próbę. Może zacznie
jeść. Może stanie na nogi. A może pomyśleli, że psu w domu
umierać będzie lepiej. Tym razem przyjechał tylko Pan. Cała
rodzina czekała w domu. Jednak Baster już nigdy do nich nie dotarł.
Nie przekroczył nawet progu lecznicy. Odszedł w gabinecie. W
ramionach właściciela.
Historia
jakich wiele. Pełna nadziei, wzruszeń, łez. Czułości i troski. Z
drugiej strony za długa opowieść, o nieumiejętności podjęcia
właściwej decyzji w odpowiedniej chwili. Wydarzenie to mi osobiście
na długi czas pozostało w pamięci i sprawiło, że zaczęłam się
zastanawiać nad tym, że w takich sytuacjach ludzie nie wiedzą jak
mają postąpić i nie ma nikogo, kto mógłby im właściwie
doradzić.
Każdy kto
ma czworonożnego przyjaciela pragnie żeby żył on jak najdłużej.
Niestety długość życia naszych podopiecznych jest
nieporównywalnie krótsza niż ludzi i do każdego z nas pewnego
dnia dociera, że w niedługim czasie przyjdzie pora żeby się
pożegnać. Kiedy zwierzę zaczyna chorować z dnia na dzień,
traci siły, nie chce jeść właściciele zapisują się z nim do
lekarza i robią wszystko żeby przedłużyć mu życie. W takim
momencie dla kochającego właściciela powinno liczyć się przede
wszystkim dobro zwierzęcia. W odpowiednim momencie powinna nadejść
chwila wyłączenia uczuć i przeanalizowania sytuacji zwierzaka.
Najważniejszym aspektem jest dobrostan, czyli taki stan fizyczny i
psychiczny zwierzęcia, który zaspokaja jego wszelkie potrzeby w
zakresie żywienia, dostępu do wody, potrzebnej przestrzeni
życiowej, zapewnienia towarzystwa innych zwierząt (lub
ludzi). Jeżeli leczenie ma tylko przedłużyć życie o kilka
dni, bądź miesięcy, ale konieczne jest pozostawienie go w lecznicy
na dłuższy czas, bo bez podłączenia do aparatury nie będzie w
stanie funkcjonować, a tym bardziej jeżeli choroba jest
nieuleczalna i wiąże się z ogromnym cierpieniem, powinniśmy
zacząć zastanawiać się nad sensem takiego działania.
Pogorszenie
wzroku, czy słuchu wiążące się ze starością, absolutnie nie są
powodem do uśpienia zwierzęcia. Starszy psiak, dzięki dobrze
dobranym lekom może jeszcze długo normalnie funkcjonować. Jeśli
sytuacja dotyczy wypadku, złamania, bądź choroby, która dzięki
zaangażowaniu lekarzy i opiekunów daje zwierzakowi realne szanse na
dalsze cieszenie się życiem - trzeba za wszelką cenę walczyć.
Eutanazja jest zawsze ostatecznym wyjściem. Określenie to znaczy
"dobra śmierć". Odebranie cierpienia. Dlatego tak ważne
jest wybranie właściwej chwili. Odpowiedzenie sobie na pytanie,
jaki był ostatni czas życia naszego psa. Nigdy jednak nie
nadejdzie odpowiedni moment na pożegnanie. Ludzie, którzy ją
podejmą tą decyzję, nie umawiają się w tym celu jak na
profilaktyczne szczepienie czy kontrolę po operacji. Dzwoniąc do
lecznicy są zdecydowani, mówią, że nadszedł ten moment i pytają
czy mogą przyjechać. Proszą o szybkie przyjęcie.
Świetny tekst. Przypomniał mi pewien cytat naleziony w Internecie " Your dog might be only a part of your life, for him you are his everything, the only person in his whole life"
OdpowiedzUsuń