To Zocha po
kilku dniach z nami. Kiedy ją znaleźliśmy miała maksymalnie 3 dni
i małe szanse na przeżycie bez kociej matki. Każdego dnia
zastanawialiśmy się czy dożyje jutra, czy na pewno wszystko robimy
dobrze. Przetrząsałam internet w poszukiwaniu informacji na temat
wychowania kociego oseska, a dziś dzielę się z Wami tym czego przy
Zosi się nauczyłam.
Znalazłem
oseska – co dalej?
Pierwsze co
powinniśmy zrobić po znalezieniu kociego oseska to rozejrzenie się
za jego mamą. Kocice często przenoszą swoje maleństwa w
poszukiwaniu bezpieczniejszego miejsca. Zosia została znaleziona
przez pana ogrodnika w mojej poprzedniej pracy. Mimo że chodziliśmy
po całej działce i szukaliśmy kotki lub innych kociąt nie udało
się ich odnaleźć. Kiedy kilka dni później trafiliśmy na kotkę
z maluchami szybko przeniosła je w inne miejsce i niestety nie udało
się im pomóc. Pan ogrodnik trafił zapewne na moment przeprowadzki,
kotki przenoszą swoje dzieciaki w zębach, pojedynczo, trzymając je
za fałdkę na karku. Po znalezieniu kociaka najlepiej z dala
wypatrywać kocią mamę. Nie czekajmy jednak za długo! Jeśli jest
zimno bardzo szybko może dojść do wychłodzenia. Jeśli kocię
miaucząc nawołuje mamę, a mimo to nie widzimy jej nigdzie w
pobliżu, musimy mu jak najszybciej pomóc. Odkarmienie oseska jest
szalenie trudne. Idealne rozwiązanie to znalezienie kociej mamki,
czyli kocicy która ma albo niedawno miała małe, jest zdrowa i
mogłaby wykarmić kolejnego malucha. Nie mamy na to wiele czasu.
Najważniejsze jest nakarmienie i ogrzanie malucha.
Czym
karmić kociego oseska?
W sprzedaży
dostępne są specjalne mleka dla kociąt. My używaliśmy Kitty Milk
firmy Beaphar. Przez pierwszą noc nie miałam możliwości
zakupienia tego mleka i Zocha dostawała mleko dla niemowląt.
Pamiętajcie aby nie podawać oseskowi krowiego mleka! Karmiłam ją
wtedy przez strzykawkę, jednak to niebezpieczny sposób, bo może
dojść do zachłyśnięcia. Następnego dnia razem z mlekiem
kupiliśmy specjalny smoczek i buteleczkę do karmienia. Dziurka w
smoczku nie powinna być za duża żeby mleko nie wylewało się z
butelki. Nasze smoczki (bo jak maluch miał już siłę to niszczył
smoczki! :)) miały takie dziurki, że po przekręceniu butelki
powoli tworzyła się kropla mleka. Przez kilka pierwszych prób
karmienia osesek może nie chcieć pić ze smoczka. Nie zniechęcaj
się! Podczas karmienia kociak musi leżeć na brzuszku, nie trzymaj
go odwróconego do góry nogami.
Co
ile karmić kociego oseska?
Koci osesek
wymaga karmienia co 2-3 godziny. Także w nocy! Po jakimś czasie
powinien już sam budzić się i miauczeniem przypominać Ci o sobie.
Zosia się nie budziła. Do tej pory pamiętam jak w nocy, przed
włączeniem lampki, sięgałam ręką do pudełka. Sprawdzałam czy
jest jeszcze ciepła... Bo tak jak wspomniałam na początku
wykarmienie takiego maleństwa to ciężka sztuka, jego szanse na
przeżycie po stracie kociej mamy znacznie spadają. Na szczęście
Zocha za każdym razem, zaraz po kontakcie z dłonią podnosiła
alarm. :)
Kiedy
wprowadzić pokarm stały?
Kiedy Twoje
maleństwo skończy miesiąc możesz zacząć przyzwyczajać je do
stałego pokarmu, najpierw podając paszteciki dla kociąt. Karmę
suchą wprowadzaliśmy kiedy już dobrze radziła sobie z mokrą. Na
początku krokieciki rozmiękczaliśmy wodą. Karmienie Zochy nie
było proste! Od początku rzucała się na smoczek jak szalona.
Trzeba było pilnować żeby się nie zachłysnęła, a gdy już
miała zęby żeby nie odgryzła komuś palca! ;) Na długo jej tak
zostało. Gdy była już duża potrafiła wsunąć całą patelnię
spaghetti!
Gdzie
trzymać kociego oseska?
Maluchy
wychowywane przez mamę są ogrzewane przez jej ciało. Naszym
zadaniem jest zorganizowanie oseskowi ciepłego i spokojnego miejsca.
Może to być kartonowe pudełko wypełnione ciepłymi kocykami,
dobrze sprawdzają się też tetrowe pieluszki. Aby zapewnić
maluchowi ciepło możemy włożyć do pudełka elektryczną poduszkę
ustawioną na najniższą wartość, lub butelkę wypełnioną ciepłą
wodą i owiniętą w pieluszkę. Uważajmy, aby nie przesadzić z
temperaturą.
O
czym jeszcze powinieneś pamiętać?
Kocie mamy po
karmieniu myją swoje maluchy, pobudzając w ten sposób ich jelita
do pracy. Osesek nie potrafi się jeszcze samodzielnie wypróżniać,
musimy mu więc pomóc. Kolistymi ruchami masujemy kociakowi
brzuszek, a okolice odbytu delikatnie pocieramy ciepłym wilgotnym
wacikiem. Jeżeli cokolwiek nas zaniepokoi powinniśmy od razu udać
się do lekarza weterynarii. W przypadku takiego maleństwa często
nawet kilka godzin jest decydujące. Z Zochą kilka razy jeździliśmy
do przychodni, bo miała problem z wypróżnieniem. Poza tym nie
miała większych problemów.
Masz za sobą podobną historię? Chętnie ją poznamy.
Podziel się nią z nami w komentarzu.