Ostatni czas
spędziłam leżąc w łóżku z zapaleniem krtani, średnio co pół godziny prosząc o herbatę i zużywając roczny zapas chusteczek w tydzień. Po kilku dniach obudziło mnie
dziwne uczucie w szyi. Kiedy próbowałam się podnieść czułam
niesamowity ból, który towarzyszy mi do teraz, przy gwałtownych
ruchach powodując łzy w oczach. Do lekarza zbierałam się dwa dni,
o 18:00 w piątek pomyślałam, że właściwie mogłam się dla
świętego spokoju przejść do przychodni, sprawdzić skąd się ten
ból bierze. Akurat zamykali.
Tego
ranka czułam irracjonalny strach przed podniesieniem się z łóżka.
Ból był przeszywający, tak że przy lekkim przesunięciu głowy
piszczałam. Moja
tolerancja na ból wynosi okrągłe zero. Minęła godzina zanim zorientowałam się, że mogę uniknąć dyskomfortu kierując buzię lekko w prawo i w dół. Szyja przy gwałtownych ruchach boli nadal, ale już nie tak uporczywie jak pierwszego dnia. Podziwiam ludzi, którzy
ciężko chorują, a mimo to potrafią wykrzesać z siebie więcej
pozytywnej energii niż ktokolwiek w pełni sił.
Łukasz
wychodząc z psem, wrócił się po klucze. „Biorę klucze, bo
przecież nie podejdziesz do domofonu!” usłyszałam i zamarłam. A
co jeżeli już by mi tak zostało? Co jeśli zostałabym przykuta do
łóżka i musiałabym zdać się wyłącznie na pomoc bliskich?
Przerastałaby mnie tak prosta czynność jak podejście do domofonu! Od roku w kryzysowych sytuacjach powtarzam Łukaszowi „Bóg dał
nam dwie rączki, dwie nóżki – to czym Ty się będziesz
martwił?”. Jednak nigdy aż tak poważnie nie myślałam o tym, że
to ogromne szczęście BYĆ ZDROWYM.
Mamy
olbrzymie skłonności do marnowania czasu! Czas, który zmarnowałam
ja? Największym jego zabójcą był
i niestety ciągle jest internet. O ile w czasach dzieciństwa,
głównie dzięki rodzicom, rzadko korzystałam z komputera i zawsze
było to pod ich kontrolą, to kiedy już dorosłam i dostałam
swojego pierwszego laptopa porwał mnie wirtualny świat.
Czatowałam
z ludźmi, oglądałam seriale, czytałam wiadomości. Zarywałam
noce, zasypiałam na zajęcia, a w wolne dni pobijałam rekordy w
ilości przespanych godzin. Zafascynowana thrillerami, pochłaniałam
jeden za drugim. Dwie z serii serialu Skins obejrzałam cztery razy.
Słuchając muzyki analizowałam teksty, albo zapisywałam cytaty w coraz to nowych dziennikach. Mój
pokój w pewnym momencie stał się moją strefą komfortu, nie był
to ten poziom, że ciężko mi było z niego wyjść, jednak jak
najszybciej chciałam znaleźć się z powrotem z ciepłą herbatą i
laptopem, pod kocem na swoim fotelu. Siedząc z dziadkami, którzy
przyszli w odwiedziny, myślałam o tym w którym momencie będę
mogła wyjść, żeby nie było to niegrzeczne. Najczęściej
uciekłam pod pretekstem nauki. Jeżeli nawet umówiłam się ze znajomymi to dwie godziny przed terminem dopadała mnie refleksja, że w sumie po co i odwoływałam spotkanie. Od zawsze też w moich rękach był
telefon - smsy, facebook, instagram. Paradoks, że ciągle byłam w
kontakcie z ludźmi, tak naprawdę wcale ich nie chcąc.
Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że treści jakie czytałam były zupełnie bezużyteczne, nie wnosiły nic, nie
rozwijały i nie motywowały mnie do działania. Dla przykładu, w
pewnym okresie spędzałam wiele godzin na czytaniu forum Dogomania,
głównie były to wątki dotyczące źle traktowanych psów. Nie
byłam w stanie im pomóc, a niepotrzebnie sprawiałam sobie takimi
wiadomościami psychiczny ból.
Dzisiaj
też korzystanie z laptopa stanowi znaczną część mojego wolnego
dnia. Ciągle uczę się jednak jak robić to mądrze, czym chcę się z Wami podzielić.
- Łączę przyjemne z pożytecznym – zamiast tracić czas na oglądanie ulubionych vlogów, na których Blogerzy tylko o czymś opowiadają, włączaj je w tle, możesz od czasu do czasu zerkać na ekran, a przy tym robić inne rzeczy: prasować, zmywać naczynia, rozwieszać pranie. Kiedy gotuję lub biegam na bieżni włączam sobie ulubione kanały na youtubie, lub seriale.
- Stawiam na rozwój – w dzisiejszym świecie oglądanie vlogów to forma rozrywki. Nie mamy w mieszkaniu telewizora, bo jest nam po prostu zbędny, oboje bardzo chętnie odpalamy swoich ulubieńców z youtuba. Zamiast oglądać filmy ze śmiesznymi kotami czy czytać ploteczki z życia gwiazd, wybieramy ciekawe, rozwijające materiały z których możemy wynieść wiedzę.
- Skupiam się na jednej rzeczy - Kiedy obrabiam zdjęcia, czy piszę notkę na bloga zawsze mam otwartych kilka kart. Bardzo ciężko było mi skoncentrować się tylko na wybranym zadaniu i często w tle oglądałam filmy, odpisywałam na wiadomości, sprawdzałam pocztę. Co w rezultacie wydłużało czas mojej pracy. Tutaj z pomocą przyszło mi Pomodoro. Cudowna, prosta aplikacja, o której usłyszałam od Justyny, prowadzącej vloga 10 minut spokoju. Na początek musimy ułożyć sobie listę zadań na dany dzień, możemy to zrobić w formie pisemnej lub posłużyć się aplikacją. Ja używam Zamora Time, którą zainstalowałam za pośrednictwem Sklepu Windows. Następnie wybieramy zadanie do wykonania i włączamy timer. Mamy 25 minut, w ciągu których nie możemy przerwać naszej pracy. Aplikacja umożliwia zaznaczenie co było przeszkodą w jej skończeniu - czynniki z zewnątrz, czy my sami. Tak na prawdę do tego celu posłużyć się możemy zwykłym stoperem w telefonie. Wydaje się to śmieszne i może właśnie zastanawiasz się nad tym czy jest sens tracić czas na tworzenie list, odpalanie timera, zaznaczanie co Ci przerwało. Mnie osobiście to motywuje jak nic innego. A z drugiej strony pomaga się zorganizować, zamiast odwlekać coś całymi dniami możemy to zrobić od razu, jeżeli pomyślimy, że zajmie nam to TYLKO 25 MINUT!
Co z czasem dla siebie? Jak z leniwej buły stać się sympatykiem aktywności? Wcale nie każę Ci rezygnować z przesiadywania z nogami w górze, czy z popołudniowych drzemek. Wręcz przeciwnie! Organizując swój plan dnia wyznaczaj także czas dla siebie, może stanowić on nawet formę nagrody, czy miły przerywnik pomiędzy zajęciami. Staraj się też aby codzienne obowiązki przyjęły formy milsze Tobie. Dla przykładu, nigdy nie jadłam śniadań, bo po prostu nie chciało mi się ich robić. Teraz, robiąc listę zakupów, staram się aby mieć produkty, które aż zachęcają do wstania rano i przyszykowanie pysznego dania. Dziś na pierwsze śniadanie zjadłam owsiankę, a na drugie wypiłam przepyszny koktajl z avocado, banana i pomarańczy.
Jakie są Wasze sposoby na nietracenie czasu? Co pomaga Wam lepiej się zorganizować? Co motywuje Was do działania? Koniecznie podzielcie się swoimi refleksjami w komentarzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz